Ciekawie wygląda sytuacja na funcie. Ten jeszcze niedawno był w grupie walut, które potencjalnie mogą najwięcej w najbliższym czasie zyskać. Co więcej, również w średnim terminie Brytyjczycy mieli wszelkie argumenty za umocnieniem swojej waluty. Doprowadziło to kurs GBP/PLN w połowie czerwca do poziomu 5,33 zł. Był to najwyższy pułap od początku kwietnia i mogło się wydawać, że zaledwie przystanek po drodze do tegorocznych szczytów. Doniesienia z ostatnich tygodni, jakie docierały na rynek z Banku Anglii, sugerowały, że znajdujemy się w przededniu normalizacji polityki pieniężnej. Obraz ten załamał się po ostatnim posiedzeniu pod przewodnictwem Andrew Bailey’a. Po tym, jak dwa dni wcześniej dwa kolejne europejskie banki centralne informowały o podnoszeniu stóp procentowych, BoE wrzucił na rynek najbardziej gołębi komunikat od prawie roku. Zupełnie jakby pani Lagarde po kryjomu zamieniła jego treść ze swoją twórczością. Od tego momentu funt systematycznie traci, a to, że spadki nie robią wielkiego wrażenia, jest efektem tylko i wyłącznie tego, że złoty w tym czasie również miał swoje problemy. Niemniej od ostatniego szczytu funt tracił już 10 groszy. Ostatnie odbicie również wygląda zaledwie na korektę niż zmianę trendu.
La información y las publicaciones que ofrecemos, no implican ni constituyen un asesoramiento financiero, ni de inversión, trading o cualquier otro tipo de consejo o recomendación emitida o respaldada por TradingView. Puede obtener información adicional en las Condiciones de uso.