W trochę innych nastrojach pozostaje za to funt brytyjski. Na parze GBPPLN ostatni ruch spadkowy miał znacznie większy zakres niż w przypadku euro, czy dolara. Nie zmienia to jednak faktu, że został on już zakończony, a zakres trendu był wystarczająco niewielki, by nie zmieniać widoku w szerszej perspektywie. Można rzec, że w tym wypadku złoty walczył dzielnie, ale z równie marnym efektem. Na uwagę na pewno zasługuje za to szerokość korytarzy, w jakich poruszał się ostatnio kurs. Zarówno przy aprecjacji, jak i deprecjacji funta była ona niewielka, co może sugerować, że korelacja między tymi dwoma walutami, która już wcześniej była taka sobie, jeszcze bardziej w ostatnim czasie ucierpiała. Funt pozostaje walutą, która chyba w największym stopniu kroczy własnymi ścieżkami i jest najbardziej odporna na zmiany globalnego sentymentu, co nie oznacza, że jest zupełnie wolna od jego wpływu. Mogłoby się wydawać, że ściągnięcie wszystkich około brexitowych czynników ryzyka zakończy ten proces, okazuje się jednak, że funt cały czas pozostaje kapitanem własnego statku. Swoją rolę w tym odegrał także Bank Anglii, który zrobił naprawdę dużo, by Brytyjczyków nie można było przypisać do żadnego z frontów wojny o normalizację parametrów polityki pieniężnej.
La información y las publicaciones que ofrecemos, no implican ni constituyen un asesoramiento financiero, ni de inversión, trading o cualquier otro tipo de consejo o recomendación emitida o respaldada por TradingView. Puede obtener información adicional en las Condiciones de uso.